Od jakiegoś czasu utrzymuję kontakt z jedną z podopiecznych fundacji Koty SOS - Panią Basią.
Pani Basia ma na swoim utrzymaniu około 40, jeżeli nie więcej kotów. W Warszawie. W mieszkaniu. Brzmi to dosyć przerażająco. Kiedy jechałam do niej pierwszy raz, oczekiwałam czegoś apokaliptycznego.
Okazało się zupełnie inaczej.
Otóż nie ma u niej kotów dzikich, ani tych, które mogą przetrwać samodzielnie na wolności. Koty Pani Basi to w 99% przypadków koty stare, przewlekle chore, koty bez ogonka, bez oka... koty, których nikt nie chce i które nie dałyby rady przeżyć same na ulicy :( Pani Basia dba o nie, leczy, karmi... Nie ma wśród nich nikogo niedokarmionego lub z matową sierścią. Wszystkie wyglądają pięknie i widać, że są zadbane. Każdy odzywa się na swoje imię.
Są to koty niesamowite - przyjazne, domowe, kochane. Jest to też niesamowita kobieta, która całe swoje życie im poświęca.
W tej chwili wśród podopiecznych Pani Basi jest kilka koteczków zupełnie zdrowych, które marzą o adopcji. Być może ktoś z was chciałby mieć puszystego kotka? Jest okazja :)
Przedstawiam wam Mimi:
Mimi ma około 9 miesięcy i niedługo będzie sterylizowana. Jest to bardzo przytulasna, rozmruczana i wyjątkowo ruchliwa kocica. Zrobić jej zdjęcie to było prawdziwe wyzwanie :)
A oto malutka Dafne:
Zdjęcia absolutnie nie oddają jej uroku. Dafne ma ponad miesiąc. Potrafi głośno piszczeć, kiedy jest niezadowolona :) Uwielbia zabawy i towarzystwo innych kotów.
Proszę was podać informację dalej - może razem znajdziemy dla Mimi i Dafne dobre domki?
Zrobię odnośnik do tego posta u siebie na blogu. Bożesztymój - bezdomne zwierzaki to neverending story. Na szczęście istnieje m.im. Basia :) Pozdrów ją ode mnie!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za dziewczyn i dziękuję za pomoc.
OdpowiedzUsuńKotki są odjazdowe.:)
OdpowiedzUsuń