poniedziałek, 9 kwietnia 2012

3 w 1: przydatne kosmetyki do podróży

Jako że ostatnio wybrałam się w tygodniową podróż, musiałam zastanowić się nad tematem pakowania rzeczy. Niestety, nie należę do osób ascetycznych, którzy zadowolą się jednym ubraniem, starannie zapakowanym w jeden plecak. Ale wizja ogromnej walizki, wypchanej po brzegi tym, z czego (najprawdopodobniej) nie będę miała czasu skorzystać, trochę mnie przeraziła, więc spróbowałam znaleźć złoty środek. Również w kosmetykach.

Poniżej kilka pomysłów, które u mnie dobrze się sprawdziły i - mam nadzieje - będą przydatne nie tylko podczas podróży.


1. Spirytus: do rąk, do ran, do okularów

Zabrałam go ze sobą z konieczności. Gdzieś mi się zapodziała eko-pianka do dezynfekcji rąk, a korzystać z chusteczek/żeli z parabenami bardzo się nie chciało. Czasu na zamówienie drugiej pianki przez internet już nie pozostawało. Wzięłam więc spirytus, który, mimo że suszy ręce, przynajmniej nie zawiera nic zbędnego i świetnie dezynfekuje. Ale to nie jest wszystko. Przydał mi się również do smarowania ran na nogach oraz czyszczenia pobrudzonych okularów. 

PS Oczywiście, nie brałam całej butelki :) Odlałam sobie trochę do umytego mini-słoika po jakimś kremie.

2. Ekologiczne mydło: do rąk, do ciała, do twarzy, do higieny intymnej, do prania

Mydło jest super sprawą. Już wcześniej miałam okazję to zobaczyć, bo u mnie w łazience pełni funkcję pianki do golenia, żelu do prysznica oraz peelingu. W podróży zastępowało (i to całkiem dobrze) cały stos kosmetyków. Myłam nim ręce, brałam go pod prysznic, zastępowało mi żel do mycia twarzy i żel do higieny intymnej. Nawet pranie skarpetek poszło całkiem sprawnie :) Myśle, że odpowiednie dobrane może również być stosowane zamiast szamponu. Polecam!

3. Uniwersalny eko krem: do twarzy, pod oczy, do rąk, do ciała, do ust

Przetestowałam Balm Balm, o którym już wcześniej czytałam dużo dobrego. Mogę tylko potwierdzić :) Jedna mała tubeczka nadaje się do wszystkiego. Krem jest dosyć tłusty, ale łatwo się rozprowadza, przyjemnie pachnie różami, dobrze nawilża i jest wydajny. Nie stosowałam go do ust, ale wiem, że można :-) Bardzo mi się podobało opakowanie - zmieści się do każdej torebki, a starczy go ewidentnie na długo.

Oczywiście, nie jest to jedyny uniwersalny krem, podobne cuda można też znaleźć u innych producentów.
Firma: Balm Balm
Produkt: różany balsam do twarzy
Skład: butyrospermum parkii (shea butter), helianthus annuus (sunflower oil), pelargonum graveolens (rose geranium essential oil), cera alba (beeswax), calendula officinalis (calendula oil), simmondsia chinensis (jojoba oil)
Opakowanie: 30 ml
Cena: ok. 40 zł
Gdzie kupiłam: www.matique.pl  

3 komentarze:

  1. Nie miałam jeszcze styczności z Balm Balm, ale skład jest bardzo zachęcający :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A jakiego to mydełka używasz? Planuję uzupełnić zapas mydełek i szukam czegoś ciekawego i sprawdzonego:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na zdjęciu to Speick Bionatur Vitality, z olejkami pomarańczy, cytryny i werweny - polecam bardzo, pachnie bosko! Mydłem zaczęłam się interesować niedawno, więc na razie wypróbowałam niedużo - GoodKaarma (wrażenia pozytywne) i Bentley Organic (raczej negatywne :)).

    OdpowiedzUsuń